środa, 19 października 2016



Hej , hej witajcie kochani!

Z wielką niecierpliwością, czekałam w tym roku, na Halloweenowe atrakcje od ekipy Star Stable.


Po dość ekscytującej zapowiedzi ze strony Pani Oli, podczas live'a ze studia producentów, pełna byłam oczekiwań wobec tegorocznych, strasznych zadań. 



Jednak, jak donoszą pierwsze wieści.... Wieje nudą na kilometr. 

Co więc nas czeka w tym roku?

Otóż dokładnie to samo, co w zeszłym, jednak  zacznę od początku.


1. Powrót ducha do Lasu Złotych Liści. 

Każda zawodniczka, która  już w zeszłym roku miała dostęp do DZW pamięta Halloweenowe zadanie z strasznym duchem nawiedzającym to miejsce.  Uwaga moi drodzy Quest POWRACA!
Szkoda tylko, że jedynie dla tych, którzy nie mogli go zrobić w zeszłym roku. Zawodniczki, które już miały przyjemność poznania ducha DZW nie będą miały szansy ponownie odtworzyć tej historii. 




2. Szukanie zagubionych duszków na terenie Jorvik.

Przestraszone, zagubione duszki znów zagościły w Jorvik. Naszym zadaniem będzie odnalezienie ich i udzielenie im pomocy. Co jest miłym zaskoczeniem, za udzielenie pomocy duszkom czeka nas całkiem nowy zestaw nagród.



3. Łowienie jabłek z wody.


Również jak w poprzednim roku czekają na nas balie pełne jabłek, które należy wyłowić  z wody. Podobno poza łakociami dla koni i dla nas czekają na nas ciekawe prezenty. 



4. Historie o jeźdźcu bez głowy. 

Jedna z legend Jorvik opowiada o jeźdźcu bez głowy Galopującym Thompsonie. W tym roku na terenie całego Jorvik rozsiane będą straszne historie z jego udziałem. 
Szczerze?.... mam nikłą ale nadzieję, że chociaż uda nam się go spotkać podczas nocnych eskapad po SSO ( # marzeniaściętejgłowy).



5. Halloweenowy wyścig piwnicowy. 

Jak w zeszłym roku tak również i teraz będziemy mogli zmierzyć się z duchami w piwnicach Zamku Srebrnej Polany. Ta wiadomość chyba najbardziej mnie cieszy. 



Plus jak zwykle czekają na nas nowe halloweenowe ciuchy i makijaże. 

Nieco rozczarowana tak .... mizerną? zapowiedzią UUUUUUUUUUUUciekam czatować na otwarcie serwerów. ;) 




sobota, 8 października 2016

Tajemnica znikającego hydrantu

   

Ostatnimi czasy jak już obiecywałam, zajęłam się szukaniem niezwykłych zjawisk i rzeczy na całej przestrzeni Jorvik. Tak więc powracam do was zwycięsko i wszem i wobec ogłaszam, że ... tak! Udało mi się.
W dzisiejszym poście chcę wam przedstawić tajemnicę znikającego hydrantu, który napotkałam w centrum Jarlaheim.   Chcecie się przekonać na własnej skórze o czym mówię? Nie ma sprawy, wystarczy, że pojedziecie do zakładu fryzjerskiego znajdującego się tuż obok fontanny i ustawicie przodem do wyjścia prowadzącego do Wyspy Padok. Potem przyjrzyjcie się zaznaczonemu na screenie miejscu między ławkami i  nie opuszczając z niego wzroku idźcie powoli do przodu.






Oto kolejna tajemnica Jorvik. Zbadajcie ją sami. Czekam na wasze opinie.
Aha, jest jeszcze coś. Niedawno miałam okazję spotkać konia Chrystusa, jednak...
nie wiem czy Wam objawi się on tak łatwo. W każdym razem próbujcie. Być może i wam zdarzy się takie objawienie. ;D




Plus kilka ciekawych grypsów na poprawienie humoru.


,,Chomik mi nie wpadł do dziury!" by Kendra podczas wbijania repki

,,No bo mi koń nie staje dobrze!"- by Lucynka podczas dziennych wyścigów

,, Zgiń płocie demonie przyrodni ławki"- Luciana podczas wyścigu Srebrnej Polany

Trzymajcie się cieplutko w chłodne jesienne dni. ;D




niedziela, 25 września 2016


Hej wszystkim. Wraz z nadejściem niedzieli postanowiłam ogłosić na blogu pewną  nowinkę, która już  wkrótce pojawi się na jego łamach. Dając upust swojej pasji do pisania postanowiłam stworzyć nowy dział Opowiadania w którym umieszczać będę raz w tygodniu historie związane z SSO a przede wszystkim historie związane z członkiniami klubu FH. 
Pierwsze opowiadanie pojawi się już 01.10.2016. Nie przegapcie tego :D

piątek, 23 września 2016

Paranormal activity?


Ostatnimi czasy  w mojej głowie uaktywnił się znów tryb poszukiwacza. Mimo, że SSo nie powinno kryć już przede mną tajemnic  to moje serce uparcie domagało się poszukiwania nowych przygód. Oznaczać to mogło tylko jedno, mimo, że niejednokrotnie już wzdłuż i wszerz zwiedzałam mapę całego Jorvik od wysokich Gór Jora po samo otwarte morze za PPK, to postanowiłam poszukać czegoś  niezwykłego.

Mój dziwny tydzień rozpoczął się od spotkania z długo niewidzianą dobrą znajomą Sashą Wolfstep. Porozmawiałyśmy, pośmiałyśmy się i  nagle jak gdyby nigdy nic.....



Jak się okazało była to dopiero zapowiedź serii dziwnych zdarzeń, które miały miejsce tego tygodnia. Łapcie oto kilka z nich.

No cóż, już od dawno wiadomo, że w Frostach można spotkać wiele indywidualności ale nie sądziłam do jakiego stopnia moje przyjaciółki potrafią się posunąć.
Amanda cóż, można powiedzieć, że dogłębnie zbadała końską anatomię. xDDD



Ja odchudziłam swojego konia zbyt mocno.... ( hmm w sumie to nawet całkiem zgrabny mam...) xDDD





Natomiast Cecil po licznych próbach pokonania muru z pomocą twardej jak skała głowy w końcu.... zobaczyła ciemność i... chyba coś czego widzieć nie powinna. xD
W  końcu świat SSO  może poznać tajemnice i zobaczyć w jakich warunkach pracuje zespół Star Stable. Można powiedzieć, że cięcia kosztów  zaczęły się od samej góry.


Niestety jak się okazało członkowie administracji zauważeni przez Cecil nie okazali się zbyt rozmowni. Nie odpowiedzieli na żadne stawione im pytanie. ( nic nowego) xD.



Nawet podczas spotkań klubowych  Tydzień Paranormal Activity  udzielał się dziewczynom. Kate zgłębiła tajniki sekretnych umiejętności Chucka Norrisa. xD....




 Na sam koniec jednak okazało się, że  w grze nawet NPC  nie powodzi się ostatnio zbyt dobrze.  Nawet najmłodsi z najmłodszych musieli znaleźć sobie dodatkową pracę. Oto co zauważyła Susan podczas jednej ze swoich przejażdżek....


  A jak wam minął wasz tydzień?
Pełna oczekiwań co do tego co przyniesie weekend skromnym  DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ kończę ten post. Do następnego przeczytania ;D


Z tego miejsca serdecznie dziękuję Cecili Queenhome, Susane Pandapoulos, Kate Mcwater, Amandzie Haybaker oraz wszystkim laskom z Klubu Frost Hearts za świetną zabawę przy tworzeniu tego postu.


środa, 31 sierpnia 2016

Kamera! Gotowi! Koniokrad!

Witajcie, w kolejnym tygodniu aktualizacji!  Oto Środa a  tym razem  nie taka zwyczajna bo o jeden dzień przed rozpoczynającym się rokiem szkolnym. Tuż przed 1 września ekipa SSO zafundowała nam kolejną dawkę przygód na Półwyspie Południowego Kopyta.



Początek naszej przygody prowadzi nas do Hermita. Okazuje się, że dzikie konie zaczęły znikać w tajemniczych okolicznościach.  Co gorsza.... Hermit uważa, że jesteśmy sprawcami całego zdarzenia!



Chcąc dowieść swojej niewinności musimy odpowiedzieć na kilka pytań, które nawiązywały bezpośrednio do poprzedniej części przygód na Południowym Kopycie.
Mimo poprawnych odpowiedzi Pustelnik nadal patrzy na nas podejrzliwie i w tym momencie na ratunek naszej niewinności przybywa..... TAMTARARAM!

MADISON

Dziewczynka przekonuje Hermita, że jednak warto nam zaufać. Pustelnik już teraz nastawiony do nas z  mniejszym dystansem prosi nas o pomoc w ratowaniu pozostałych na wyspie dzikich koni. Wraz z Madison wyruszamy więc by wszystkim pozostałym koniom nałożyć specjalne nadajniki.
Zadanie to wymaga dużo cierpliwości ponieważ konie nie dość, że szybkie są dodatkowo bardzo zwrotne. ;D (#jak to mustangi)


Gdy konie zostają oznakowane Madison pokazuje nam jak bliską więź udało jej się nawiązać z karym dzikim ogierem Nightdust'em. Dziewczynka wiele ćwiczyła by nawiązać z nim więź i by kary dzikus pozwolił jej się dosiąść. Kolejna chwila mija nam na przyjemnym wyścigu wraz z Madison i jej przyjacielem.


Niestety sielanka nie trwa długo ponieważ jak się okazuje, konie nadal znikają z wyspy. Nasza bohaterka wraz z Pustelnikiem i Madison zauważają, że jeden z nadajników zachowuje się w dziwny sposób, zupełnie jakby koń przez dłuższy czas nie ruszał się z miejsca.

Okazuje się, że na naszej drodze staje nasz dawny wróg, którego możemy pamiętać z historii o porywaczu koni i Baronowej.
Anwir-  nieco odmieniony znów staje na naszej drodze i najwyraźniej , co widać po jego zachowaniu nie ma czystych zamiarów.


Przeczucia  nasze i Madison sprawdzają się to właśnie Anwir jest odpowiedzialny za znikanie koni z Południowego Kopyta. Tym razem jego ofiarą padł również Nightdust.


Madison próbując ratować swojego przyjaciela o mały włos nie tonie wepchnięta przez Anwira do wody. Na całe szczęscie przy pomocy Pustelnika, który... pojawia się nie wiadomo skąd Madison udaje się uratować.



 Jednakże  dokąd Anwir zabrał konie? Co  czeka nas dalej? Cóż  na tę chwilę wiemy tylko tyle ile mówią nam ostatnie słowa dzisiejszych zadań:







niedziela, 31 lipca 2016

        


W świecie wirtualnym niejednokrotnie mamy do czynienia z rywalizacją i konkurowaniem o względy publiki.  Również w świecie SSO  wyraźnie  dostrzegalne jest współzawodnictwo na wielu płaszczyznach, wyścigi, rekordy  jak również …. Kluby. Każdy klub posiada swoją historię, jeden mniej, drugi bardziej wesołą jednak  ważniejszym niż sama historia jego powstania jest to w jaki sposób będzie się on rozwijał.

Sama jestem właścicielką wspaniałego klubu Frost Hearts ( # reklama zawsze i wszędzie xD)  i członkinią grupy jedynych w swoim rodzaju dziewczyn i mam nadzieję, że będzie się on nadal rozwijał tak dobrze jak dotychczas. Tego samego życzę również  pozostałym, licznym fantastycznym liderkom z SSO. Jednakże…. Powróćmy  do głównego tematu. 

Wiadomą sprawą dla wszystkich graczy SSO ( i nie tylko) jest to po co powstaje klub – Ma być to grupka osób, które świetnie się czują w swoim towarzystwie i wspólnie są w stanie stworzyć coś genialnego. Unikatowość można osiągnąć poczynając od nazwy, przez stroje a kończąc niejednokrotnie na blogu klubowym. Każdy twórca, blogger, pisarz, autor czy jakkolwiek  by nie nazwać piszących posty o swojej paczce ( KLUBIE) chce wykazać się oryginalnością i niepowtarzalnością chociażby w drobnym aspekcie dodając unikatowy element do swojego bloga.

Niejednokrotnie wymyślenie czegoś ,,unikatowego" na co nikt inny nie wpadł wymaga wiele czasu a nawet …. Skrócenia sobie snu o… kilka minut? ( haha dobre sobie chyba godzin).

Każdy posiadacz bloga czy też klubu również ma w zamiarze bronić się przed próbami plagiatu. No i w tym momencie dochodzimy do głównego zagadnienia i powodu dla którego powstaje ten tekst. 

Na całe nieszczęście w ostatnim czasie mam tę nieprzyjemność obserwować na innym, dość dobrze znanym bogu klubowym próby plagiatowania stworzonych przez nasz zespół pomysłów. Pisząc dla was ten post mam na celu przede wszystkim uświadomienie wam do jakiego stopnia może dojść zawiść, zazdrość oraz powielanie.  Również jak zaznaczyłam już na wstępie mam zamiar chronić Klub  i moje dziewczyny  przed dalszym cierpieniem z powodu sytuacji jaka ma obecnie miejsce.

Temat ,,mszczenia się” czy też ,,zawiści” (bo nie znam inny powódek dla których lider posunął się do takich czynów) rozplenił się do rozmiaru, który zaczął doskwierać NAM na tyle mocno, że nie jestem w stanie już dłużej milczeć i chcemy wam opowiedzieć PRAWDĘ najdokładniej ale i najtreściwiej jak się da.  
Jednak, żebyście w pełni mogli zrozumieć to co chcę przekazać muszę zacząć chociaż od skróconej historii okoliczności w jakich powstał nasz klub.

Można by to było skrócić do jednego zdania ,,Po co się rozwodzić, nie pasowaliśmy do siebie to rozeszliśmy się” jednak nie odda to  nawet ułamka zawiłości, które krążą wokół tematu.
Zanim jednak  powstało FH należałam do naprawdę świetnego klubu. Początkowe tygodnie były nie do opisania, świetna, kreatywna właścicielka, miła ekipa - człowiek miał ochotę wchodzić na grę po miło spędzony czas. 
Nie bez powodu pewne stare powiedzenie mówi ,,Miłe złego początki”. Otóż różowe okulary bardzo szybko zostały mi zdjęte przez  brzydką rzeczywistość. Zgrana ekipa powoli zaczynała się rozpadać. Początkowo nawet nie zdawałam sobie sprawy czemu.  Wiedza jednak przyszła do mnie szybciej niż sierpowy Mike’a Tysona. Okazało się bowiem, że jak to często bywa ,,Rybka  ( w tym wypadku klub) popsuła się od głowy ( Właściciela).”

Zaczęło się niewinnie od kilku nieprzyjemnych słownych przepychanek między klubowiczkami a właścicielką. (Między innymi Sashą Wolfstep, którą pozdrawiam).
 Jako rozsądna osoba pomyślałam sobie, że to normalne i zdarza się w większym gronie buzujących hormonów. Jak miało się okazać bardzo się pomyliłam.

 Właścicielka mojego poprzedniego klubu, początkowo bardzo miła osoba zmieniła się  nie do poznania. Z początku wrażliwa osoba zrobiła się bardzo niemiła, arogancka i władcza. Początkowa luźna atmosfera w klubie zmieniła się w dosłowną dyktaturę- narzucanie całej paczce schematów zachowań, tego co MUSIMY a nie MAMY robić na grze ( bez możliwości jakiegokolwiek wpływu na kształt wspólnych spotkań).

Każdej byłej członkini Klubu X (nazywam go tak bo nie chcę ciągle używać sformułowania poprzedni klub) przytrafiło się by być obiektem tzw. wyżywania frustracji właścicielki w wielu przypadkach także obrażania albo traktowanie odgórnie -zlewania i zjebki. ( nazwanie kogoś idiotą albo zwyczajne ignorowanie można do tego zaliczyć. )
Jednej z takich nieprzyjemnych sytuacji chyba nigdy nie zapomnę.

Pamiętam doskonale jak 3 dziewczyny napracowały się bardzo przy zagadkach które miały nam służyć do zabawy w ,,Poszukiwanie Skarbu”. W trójkę układały rymowane zagadki do trasy, którą sobie wyznaczyły. Niestety ich praca nie została doceniona.
 Właścicielka wchodząc na konferencję klubową  stwierdziła, że  trzecia osoba ( która z dobrej woli chciała pomóc koleżankom) nie miała prawa im pomagać bo miały to robić tylko 2( #władczy ton lvl hard) . W związku z tym wszystkie zagadki miały zostać wymyślone ponownie do trasy, którą wyznaczyła według swojego upodobania właścicielka( działo się to na 2 godziny przed spotkaniem klubowym, gdzie dziewczyny poświęciły znacznie więcej swojego czasu na wymyślanie poprzednich). Można sobie wyobrazić jak się poczuły osoby o których pisałam. Niestety na tym się nie skończyło…



  Złe, wręcz fanaberyczne i niejednokrotnie histeryczne zachowywania właścicielki (płacze i krzyki na rozmowie grupowej SKYPE), władcze zachowania bez zahamowań zaczęły się odbijać na zespole na tyle mocno, że dziewczyny zaczęły poszukiwać sposobu na odrobinę wolności ale tez wypełnienie czasu, gdy właścicielka nie miała ochoty prowadzenia spotkań,
 odwoływała je na ostatnią chwilę czy tez zwyczajnie  nie organizowała ich na tyle często by było to wystarczające dla zespołu.


Oto jej reakcja na jedną z takich prób.


Wszystkie zapłaciłyśmy za próbę umilenia sobie czasu karaniem nas na każdym kroku i niestety ubliżaniem.

Długo napięcie niczym siekiera wisiało w powietrzu aż pewnego dnia nastąpiła eksplozja. Kłótnia dosłownie zalała konferencję klubową ,




( na moje nieszczęście wcisnęłam palec między drzwi i próbowałam zapobiec i tak już chwiejnym nastrojom w klubie) za co najpierw podczas rozmowy skype, właścicielka wykrzyczała  do mnie ZAMKNIJ PYSK!, po czym rozłączając się podziękowała mi słowami, które pozwolę sobie zescreenować:



Jednak był to dopiero początek. Gdy odeszłyśmy  oczywiście  zaczął się teatr. Przepraszanie, nakłanianie do powrotu i jednoczesny zakaz dla dziewczyn pisania z nami.
Cytując słowa właścicielki ,,Miałyśmy zatęsknić".


Po odejściu wraz  z Viviene i Lydia postanowiłyśmy, ze spróbujemy o własnych siłach założyć coś nowego. Złożyło się to w czasie kiedy ja jako jedyna miałam kilka zaskórniaków w skromnym StarCoinowym budżecie xD, więc koniec końców  po wspólnym uzgodnieniu nazwy zostałam właścicielką klubu Frost Hearts.
W przeciągu kilku dni okazało się, że nie tylko nasza trójka odeszła z poprzedniego klubu. Atmosfera  zgęstniała tam na tyle, ze jeszcze grupka dziewczyn postanowiła poszukać czegoś nowego.  Gdy natomiast dowiedziały się o tym, że powstało FH z wielką chęcią dołączyły do niego. 
Niestety jako, że byłam właścicielką musiałam zmierzyć się z oskarżeniem, które na mnie spadło  

,,Umiesz tylko podbierać członków i ich werbować do siebie"!

Może wypadało by ustalić najpierw, że to z powodu złej atmosfery ktoś odszedł z klubu a skoro dobry znajomy zakłada własny to normalną reakcją jest, że chce się u niego spróbować bo po prostu zna się osoby, które w nim są?
(# z przemyśleń Sylvie)

W tym wypadku jednak jest to słowo przeciwko słowu więc nie będę tłumaczyła tego jak dziewczyny dołączały do FH. Wystarczy, że zainteresowani się  spytają o to ich samych.

Gdy już nasza paczka rozszerzyła się do grupy 7 osób uznałyśmy, że fajnym pomysłem będzie zareklamowanie się i stworzenie bloga klubowego. Powiem szczerze, że w tym temacie wykazałyśmy się ambicją i tak po 3 dniach bezustannych poprawek, dodawania odejmowania kolejnych pomysłów w końcu powstał blog klubowy Frost Hearts. 

Wszystko układało się świetnie, miałyśmy zgrany zespół  blog cieszył się sporą poczytnością ( dwa, trzy dni pod rząd wejść było więcej niż 300 i dnia krytycznego ponad 500) , niektóre dziewczyny reklamowały go na swoich własnych stronach i….. niestety spotkało się to ze sporą uszczypliwością ze strony właścicielki poprzedniego klubu.
komentarzz bloga Lydii Kinglake lydia-kinglake-starstableonline.blogspot.com


Ignorowałyśmy to i nie zwracałyśmy większej uwagi do momentu…. Kiedy nasza reklama oraz pomysły … zaczęły być powielane na blogu Klubu X. Szczerze? Co do jednej wszystkim Serduszkom opadły szczęki.
Oto fragmenty reklamy, z blogu jednej z dziewczyn z FH wraz z datą jej dodania.




fragmenty bloga Lydii Kinglake lydia-kinglake-starstableonline.blogspot.com


A oto słowa właścicielki klubu X kilka dni później:
Wypowiedź E. Moczydlak serwis społecznościowy facebook

fragment bloga Lany Hwkson shadowjokers-sso.blogspot.com

Podobieństwo jest…. Znaczne? Moim skromnym zdaniem niestety tak. Okropnie przykro było patrzeć jak nasza praca została w tak dosłowny sposób podklepana. Nie byłoby to jeszcze takie złe gdyby nie kolejna nieprzyjemność z którą przyszło się zmierzyć nam jako blogerkom i jako klubowiczkom SSO.

Pomysły na strony z naszego bloga ( m.in. Członkinie) oraz rytuały klubowe ( modlenie się do świętej latarni) również zostały dosłownie wchłonięte do bloga klubowego Klubu X. Tak samo w opisie klubu możemy znaleźć kilka powielających się fragmentów:

FH


Klub X
fragment bloga Lany Hawkson blog-star-stable-online.blogspot.com


Dlaczego akurat siódemka? 

Rytuał klubowy: Modlitwa do latarni. Ma swoją unikatową historię, gdyż miał pomóc jednej dziewczynie rozwiązać ważny dla niej problem. Nie  jest to dla FH tylko śmieszna zabawa. ma ona swoje znaczenie.

A parę dni później na blogu Klubu X

Fragment bloga Lany Hawkson  shadowjokers-sso.blogspot.com

Fragment bloga Lany Hawkson  shadowjokers-sso.blogspot.com


Od samego początku bardzo się namęczyłam, żeby zrobić miniatury i karty postaci dla naszego klubu na blogu. 
 

Na blogu Klubu X Członkinie wypisane były zwyczajnie z pełniącymi przez nie funkcjami w klubie. Ostatnim czasem dało się przez nas zauważyć, że strona opustoszała a właścicielka skomentowała to następująco:

Fragment bloga Lany Hawkson  shadowjokers-sso.blogspot.com

Co prawda nie jest to jawny akt plagiatu jednak całą grupą czujemy co nadchodzi.

Moim zdaniem było to już zrobione w  na tyle bezczelny sposób, że nie sposób było ominąć tego ani też nie pokazać wam do jakiego stopnia może dość zawiść i brak własnych pomysłów? Nota bene przy dodatkowych zapewnieniach....

aut. Lana Hawkson

Skoro nie obchodzi to skąd to wszystko? (# pytania bez odpowiedzi)


Post ten nie powstałby jednak tylko z powodu plagiatu. Niestety na nieszczęście już kilku znanym i lubianym przeze mnie zawodniczkom musiałam się tłumaczyć z oskarżeń, iż to właśnie MY plagiatujemy Klub X. No cóż daty mówią same za siebie kto od kogo czerpie pomysły. Nadto gdy do moich uszu doszły słuchy, że nadal właścicielka Klubu X nasz najzwyczajniej  w świecie szkaluje i próbuje przekupstw wszelkiej maści by skłócić paczkę FH powiedziałam STOP!

Plus doszło jeszcze do jednego incydentu, który mnie osobiście bardzo niemile zaskoczył. Jedna z dziewczyn, które wszystkie lubimy i która nadal jest w Klubie X napisała do NAS po naprawdę długim czasie bez kontaktu. Jednak w głowach zapaliła się nam wszystkim czerwona lampka czemu pyta o nasz klub o to jak się dogadujemy i że słyszała, że ostatnio się kłóciłyśmy ( fakt miałyśmy jeden mały galimatias ale wszystko już jest w porządku :)).
Gdy jednak zasugerowałam jej w rozmowie z nią, że wydaje mi się, że nie napisała do mnie z własnej woli jej reakcja mnie bardzo mocno zaskoczyła:




Nie chcę nadinterpretować ale wyglądało to jak próba... przeszpiegów?

Uniosło mnie to do tego stopnia, że pozwoliłam sobie również w przypływu gniewu napisać do właścicielki, która dopuściła się plagiatu dość ostrą wiadomość. Nie wstydzę się jej wam pokazać ponieważ nie mam nic do ukrycia.



  
  Nie ukrywam, że jest nam wszystkim ( członkiniom FH) przykro, że doszło do takich incydentów. Mam wielką niekrytą nadzieję, że nie odbierzecie tego jedynie jako wylewanie gnojówki na siebie nawzajem, bo tak nie jest. Specjalnie po to zamazałam niki graczy czy też nie podawałam wprost nazwy klubu.
 Tekst ten też nie miał zamiaru  obrażanie nikogo. Ma jedynie uzmysłowić  pozostałym liderkom, graczom i zwykłym odbiorcom, że zawiść rodzi większą zawiść a  plagiatowanie czy też przypisywanie sobie czyichś pomysłów na własność niczemu nie służy a jest jedynie uwłaczającą i niechlubną stroną internetowego świata. Z góry dziękuję też każdemu, kto przeczytał niniejszego posta. Mam nadzieję, że nasza historia będzie dla was przestrogą w dalszym działaniu na SSO.


PS. Autorka ma cichą nadzieję, że cała ta sytuacja ulegnie zmianie na lepsze gdy prawda wyjdzie na jaw. Dziękuję i do następnego razu. ;)